Są dusze żalące się i skarżące, cierpiące na widok Jezusa, który odchodzi, tak jakby rzeczywiście pozostawiał nas On sierotami. Co do mnie, to w ogóle nie podzielam tych uczuć i wolę raczej radować się i współweselić z całym Niebem z powodu chwały Jezusa. W końcu przecież nie porzucił nas, bo wstępując do Nieba powiedział: Ja jestem z wami aż do skończenia świata (por. Mt 28,20).