Anuncjatka
W listopadzie 1631 r., mając lat 17, wstępuje do anuncjatek w Bruyères. Później powie, że „chciała być zakonnicą – i nic więcej”, wybór zakonu pozostawiła więc ojcu, dla którego oczywiście głównym kryterium była odległość klasztoru od domu rodzinnego. Katarzyna jest jednak szczęśliwa: odpowiada jej maryjny charakter tego zgromadzenia, niedawno przybyłego z Francji, cieszy się spełnieniem swych pragnień. Po dwóch miesiącach otrzymuje habit i przyjmuje imię: Katarzyna od św. Jana Ewangelisty. Profesję składa w 1633 r., a w dwa lata później stoi już na czele swojej wspólnoty.
Przełożeństwo jej przypada na bardzo trudny czas wojny trzydziestoletniej. Lotaryngię zalewają wojska szwedzkie. Dwudziestoletnia przełożona musi podejmować trudne i odpowiedzialne decyzje, od których zależy bezpieczeństwo i życie powierzonych jej pieczy zakonnic. W maju 1635 r. na wieść o szybko zbliżających się Szwedach, anuncjatki ratują się ucieczką. Z klasztoru w Bruyères pozostaną już wkrótce tylko zgliszcza. Dla m. Katarzyny od św. Jana i jej wspólnoty rozpoczyna się trzyletni okres tułaczki: Saint-Dié, Badonvillers, Épinal, Commercy, znów Épinal, Saint-Dié. Ucieczka przed żołnierzami, skrajne ubóstwo, głód, nieudane próby osiedlenia się gdzieś na stałe, wreszcie zaraza, na którą umiera większość sióstr. Pod koniec 1637 r. zostało już tylko 5 zakonnic a m. Katarzyna jest już u kresu sił. Jest wyczerpana fizycznie, przeżywa też ogromne trudności wewnętrzne: ogarnia ją zniechęcenie, pokusy przeciw wierze. Na początku wojny musiała uciekać w męskim przebraniu przed dawnym odrzuconym pretendentem do jej ręki, później niebezpieczeństwo pojawiło się z najmniej oczekiwanej strony – od jednego z przełożonych, który miał ją otoczyć opieką. Spowiednik doradza jej zmianę zakonu, co spotyka się z pragnieniami m. Katarzyny, która już od pewnego czasu myśli o klasztorze surowszym, o ściślejszej klauzurze. Jednak sprawa nie jest prosta: m. Katarzyna nie wie dokładnie, dokąd Bóg ją wzywa, a jako przełożona nie może nagle opuścić swojej wspólnoty. Modli się więc i czeka.