Fundacja w Rouen
Już w r. 1663 miasto Rouen prosiło o mniszki m. Mechtyldy, lecz wówczas niespodziewanie sprzeciwiła się temu hrabina de Châteauvieux. Po latach Matka znów myśli o fundacji w tym mieście, gdzie jest usilnie zapraszana. Na terenie Lotaryngii istnieją już trzy klasztory, podczas gdy we Francji tylko jeden. Matka liczy się z tym, że warunki polityczne mogą utrudnić lub wręcz uniemożliwić wzajemne kontakty, a wówczas klasztor paryski zostanie osamotniony. Zależy jej więc bardzo na powiększeniu liczby domów we Francji.
Do Rouen wyruszy po raz pierwszy 8 marca 1677 r., dokładnie w trzecią rocznicę śmierci hrabiny. Przyjęto ją tam owacyjnie, zdawałoby się, że wszystko powinno pójść gładko, lecz niemożność znalezienia odpowiedniego domu za cenę „na mniszą kieszeń” spowodowała trudności ciągnące się całymi latami.
Pierwsza grupa mniszek przyjechała w sierpniu 1677 r., w październiku dołączyła do nich m. Mechtylda z kilkoma siostrami. Dom był już na tyle przystosowany, że 4 listopada pierwszym wystawieniem można było zainaugurować nieustającą adorację i regularne życie monastyczne.
M. Mechtylda jeszcze trzykrotnie wybierze się do Rouen, usiłując uzyskać jakiś postęp w sprawie tej fundacji, jednak dopiero w r. 1684 uda się nabyć zamek de Mathan, który stanie się definitywną siedzibą wspólnoty aż do Rewolucji Francuskiej.
M. Monice od Aniołów (de Beauvais) zawdzięczamy pełną anegdot, barwną relację z tej fundacji, a m. Mechtyldzie – ocalenie tego dzieła w jego pierwotnym kształcie. Otóż niektóre epizody tej kroniki, nie grzeszące nadmiarem powagi, ściągnęły na głowę „Aniołka” (tak ją Matka nazywała) niemało krytyk. „Zła jestem o to, co ci powiedziano – pisze Matka. – Ja cię nie zganiłam. Takie historie nie powinny być zbyt poważne. Niczego nie zmieniaj. Wierz mi, więcej jest błogosławieństwa w prostocie i wolę ją tysiąc razy niż wszystkie pięknie wypracowane sformułowania.”